Szalik prawdę ci powie. Albo nie

Szalik, szaliczek – podobno to jedno z akcesoriów, po których można poznać rasową tłumaczkę konferencyjną. Ktoś mi na to kiedyś zwrócił uwagę i od tego czasu uważnie obserwuję. Faktycznie często tłumaczki mają na szyi jakieś fiu-bździu, szaliczek, apaszkę itp.

Ale można się pomylić.

Późny wieczór, opustoszały dworzec główny w Hadze. Rozglądam się niepewnie po peronie, czekając na pociąg do miejsca, w którym chyba tylko jedna instytucja się znajduje, za to taka, co tłumaczy potrzebuje na pęczki. Oprócz mnie tylko jeszcze jedna kobieta. Tak samo niepewnie się rozgląda. Apaszkę ma, a jakże, stylową nawet. I walizkę. Tłumaczka jak nic. Pewnie jedzie na to samo spotkanie. No to z głupia frant pytam (we dwójkę raźniej):
– Are you an interpreter?
– No, I’m from Greece.

 

Fot. Lydia / Flickr

Autor(ka) Wszystkie posty

Monika Kokoszycka

Tłumaczka konferencyjna, członkini AIIC, z akredytacją UE (PL>EN, EN>PL, DE>PL). Absolwentka Instytutu Lingwistyki Stosowanej UW i podyplomowych studiów European Masters in Conference Interpreting (EMCI).

1 komentarzSkomentuj

Skomentuj

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.